Lasy i wieńce Dziewanny. Szkic.

Ty diwczyno sywa utko
wyjdy, wyjdy na ułyciu chutko.
Oj ne wyjdu i ne skażu,
wyszlu tobi sestru taku samu.

pieśń ukraińska

Oj brat na brata meczem rubaje
Sestra sestrycy czary hotuje.

kolęda ukraińska

Ten tekst piszę, ponieważ trzeci miesiąc w moim kalendarzu obrzędowym (w oficjalnym kalendarzu kwiecień-maj) uważam za szczególnie związany z Dziewanną. Dlaczego taki związek miałby zachodzić? Co w ogóle wiadomo o Dziewannie? Spróbuję to zgłębić w niniejszym przyczynku.

Pierwotniejsza wersja jej imienia to Dziewana (tak jest u Długosza). „Dziewanna” zaczęto mówić zapewne pod wpływem wyrazu panna w wyrażeniach takich jak „panna jak dziewanna”. Jeszcze pierwotniejsza forma to prawdopodobnie *Dziwana (wariant z samogłoską -i- zachował się w nazwie rośliny). Osobiście skłaniam się ku analizie *diva „żeńska istota nadprzyrodzona; pierwotnie: bogini niebiańska” + -ana [przyrostek zdrabniający/matronimiczny]. Imię skojarzono potem z wyrazem dziewa, dziewczyna. Por. też dawny przymiotnik dziwy „dziki”. W dawnych polskich źródłach imię bywa też niejednokrotnie zapisywane w postaci Ziewonia (co być może należy czytać: Dziewonia).

Długosz przedstawia Dziewannę jako prapolską odpowiedniczkę Diany – panią lasów i gajów. Dodaje inne ciekawe informacje: Dziewanna ma być „niewiastą i dziewicą zarazem”. Panny i mężatki wg niego znosiły do jej posągów w ofierze wieńce.

Dawni polscy pisarze piszą o wynoszeniu w jedną z niedziel postu przed Wielkanocą kukieł Marzanny i Dziewanny (Ziewoni). W nowożytnym folklorze z tego co wiem zachowało się jedynie wynoszenie Marzanny.

Łużyczanie wierzyli w leśnego demona Dźiwicę – piękną łowczynię polującą ze strzelbą i zgrają ogarów. Można było ją spotkać w południe, a także o północy przy pełni księżyca. Miała ona jakiś związek z południcami. Wizerunek Dźiwicy przypomina też pewne polskie wyobrażenie południcy.

W polskich i ukraińskich zamowach pojawia się Panna Dywanna / Dziewanna. Wierzchołek rośliny dziewanny (albo jakiejś innej rośliny, którą uznano za wystarczająco podobną) przyginano kamieniem albo roślinę nadłamywano o zachodzie słońca. Żądano od rośliny / Dywanny, żeby usunęła robaki z bydlęcej rany. Interesująca wydaje się pora, którą uznawano za właściwą, żeby zwracać się do Dywanny – zachód słońca.

Wg Szyjewskiego dziewonia to w folklorze polskim jedno z określeń żeńskich demonów górskich, żyjących w jaskiniach, zdolnych do podmieniania dzieci i tańczących w kręgach.

U Słowian Wschodnich diewunja i podobne wyrazy w niektórych gwarach oznaczały starą pannę (por. też określenia w rodzaju serb. baba dewojka i Długoszowe „niewiasta i dziewica zarazem”).

Marcin z Urzędowa pisał o przepasywaniu się bylicą i paleniu ogni przez kobiety na cześć „Diany” w dzień św. Jana. Wywód Marcina budzi we mnie pewne wątpliwości, czy nie chodzi tu tylko o uczone wyjaśnienie opasywania się bylicą w trakcie Sobótki na bazie jej łacińskiej nazwy artemisia.

Legenda związana z klasztorem na Łyścu traktuje o miejscowej władczyni, która pokonała rzekomo Aleksandra Macedońskiego i ogłosiła się boginią Dianą. Przy okazji warto przypomnieć, że Łysiec to miejsce zebrań miejscowej ludności w terminie Zielonych Świątek.

Zestawiłem powyżej to, co można nazwać bezpośrednimi odniesieniami do bogini w źródłach historycznych i etnograficznych, bezpośrednimi z punktu widzenia kryterium onomastycznego (pojawia się imię związane etymologiczne z imieniem Dziewanna lub jego interpretatio romana).

Drugi krąg faktów to odniesienia pośrednie – więc fakty, które mogą wynikać z istniejącego w przeszłości kultu bogini typu dianicznego, ale nie spełniające kryterium onomastycznego (nie pojawia się imię związane etymologiczne z imieniem Dziewanna ani jego interpretatio romana).

U Słowian Południowych istniał ciekawy kult „Młodej Niedzieli”. Młoda Niedziela oznacza pierwszą niedzielę po nowiu. W ową niedzielę obowiązywały pewne zakazy: pracy (szczególnie podkreślano zakaz polowania w ten dzień, co uzasadniano specjalnymi podaniami), a także zwłaszcza kobiety wykonywały pewne rytuały jak chodzenie do źródeł, kąpiele. Młodą Niedzielę uważano za żonę Księżyca oraz za patronkę myśliwych. Te dwa fakty mogą wskazywać na pozostałość kultu bogini w typie Diany. Szerzej patrząc, słowiański folklor zna św. Niedzielę, córkę Piatnicy (por. powyższe divadivana, Petka – Petkana). W pieśniach śpiewa się, że królewicza Marka napadły żmije, gdy poszedł na polowanie w „młodą niedzielę”. Wg innej pieśni, Marko złapał „żmiję sześcioskrzydłą”, która okazała się „Młodą Niedzielą”.

Słowianie Południowi wierzyli również w „leśną matkę” (šumska majka), którą uznawano za patronkę kobiet w ciąży. Opieka nad rodzącymi była jedną z funkcji rzymskiej Diany.

Gwiazdę Wieczorną Polacy określali też mianem Gwiazdy Zwierzęcej i Towarzyszki Miesiąca. Ludzie uważali, że wskazuje ona zwierzętom porę żerowania, a ptakom drogę do ciepłych krajów.

Do pewnego stopnia analogiczne są też, moim zdaniem, postacie obrzędowe i demony z folkloru wsch.-sł., związane z wiankami. Mianowicie: rozdające wianki Lala i Kupałoczka, a także silnie związane – nawet utożsamiane! — z wiankami rusałki (też kupałki). Rytualna Rusałka mogła być dziewczyną okrytą zielenią i obwieszoną wiankami. Na koniec wiosny odprowadzano czy niszczono takie postacie jak Rusałka, Kostroma, Wiedźma.

Co powyższe dane mówią o charakterze Dziewanny? Czy to się w ogóle łączy w jakiś spójny obraz? Moim zdaniem tak, ale o tym dalej.

Po pierwsze można zauważyć, że Dziewanna / „Diana” pojawia się w źródłach w podobnych kontekstach, co Marzanna. A zatem topi się Marzannę i Dziewannę, Sobótka jest sprawowana na cześć Marzanny (o tym wiemy ze źródeł wsch.-sł.) lub „Diany”. Mogłoby to świadczyć o tożsamości tych postaci. Ja uznałem jednak inne wytłumaczenie za trafniejsze: Dziewanna w istocie jest zmienniczką Marzanny, ale nie jest z nią tożsama. Postać takiej dublerki znajdziemy w słowiańskich bajkach i podaniach („Królewna z jajka”, dwie dziewczyny z gwiazdą na czole).

W bajce „królewna z jajka” z tytułowego jajka wykluwa się wybranka głównego bohatera (królewicza/syna jedynaka). Gdy ten oddala się po odzienie dla niej (bo wybranka jest całkiem naga), czarownica albo inna dziewczyna zaczarowuje prawowitą wybrankę i zajmuje jej miejsce. Królewicz żeni się z czarownicą. Koniec końców, prawowitej narzeczonej udaje się odzyskać (z pomocą baby) ludzką postać, sprawa się wydaje. Czarownica poddawana jest egzekucji (w drugim wariancie pada nieżywa sama z siebie) i król żeni się z „królewną z jajka”.

W bajce ukraińskiej żyją sobie brat i siostra. Oboje mają gwiazdę na czole. Brat postanawia ożenić się tylko z taką dziewczyną, która będzie jak jego siostra. W przeciwnym wypadku ożeni się z własną siostrą. Bratu nie udaje się takiej nigdzie znaleźć. Przerażona siostra wyprawia się pod ziemię w poszukiwaniu partnerki dla brata. Znajduje w pewnej chatce właściwą kandydatkę. Następnie obie muszą uciekać przed „gospodynią” lecącą w stępie. Wykorzystują różne sztuczki, żeby zmylić pogoń. Obie stają przed bratem, ale znowu pojawia się zamieszanie, brat nie umie ustalić, która właściwie jest jego siostrą. Wreszcie ucieka się do sztuczki – udaje, że dźga się nożem i oblewa krwią, wykorzystując w tym celu kiszkę napełnioną juchą. Prawdziwa siostra uderza w płacz i rzuca się na ratunek bratu. W ten sposób bohater rozpoznaje ją i żeni się z tą drugą.

Konflikt między rywalkami jest jedną z sił napędowych zdarzeń mitycznych (np. Kostroma w rosyjskiej pieśni obrzędowej umiera na koniec wiosny otruta przez „kumę”).

Moje rozumowanie streszczę w ten sposób:

1) i w źródłach historycznych i w tych etnograficznych mamy u Słowian postacie o charakterze dianicznym albo szczątki wierzeń w takie postacie (np. zamowy kierowane do panny Dziewanny – Dywanny). Interesujące nas tutaj wierzenia występowały u wszystkich trzech głównych grup Słowian.
2) Długosz wskazuje dwa kierunki powiązań prapolskiej Dziewanny, „Diany” — jeden to lasy, drugi to panny/mężatki i wieńce
3) wspólny mianownik tych dwóch konotacji Dziewanny to inicjacyjność — las jako miejsce czasowego wyłączenia ze społeczności w trakcie obrzędów przejścia; istotnie, u Słowian obrzędy związane z erotyczną inicjacją młodzieży – Sobótki, Jaryłki itp. — bardzo często odbywały się w anekumenie; zachowały się wiadomości o zawieraniu małżeństw przez okrążanie drzewa, krzewu lub jeziora; wianek jako atrybut w obrzędach przejścia takich jak Sobótka (nawet w nowożytnym folklorze uznawana za istotny etap inicjacji młodzieży przed ślubem), ślub, pogrzeb; wianek to atrybut postaci obrzędów wiosennych: Lali, Kupałoczki, Rusałki; wręcz wianek mógł przedstawiać rusałkę – więc puszczanie wianków może być zakodowanym odprowadzaniem postaci obrzędowej (boskiej?)
4) okres Zielonych Świątek, tygodnia Rusalnego, albo ogólniej wiosna to w kulturze słowiańskiej okres aktywizacji lub przybycia (wyjścia z wody) demonów żeńskich takich jak rusałki, wiły, boginki. Z wyjściem rusałek z wody łączono też możliwość kąpieli w ciekach wodnych. Rusałki u Sł. Płd. opętywały dziewczęta i kobiety, rusałki (wg wierzeń rosyjskich z Syberii) zabawiały się z młodzieńcami i pannami, rusałki wreszcie urządzały własną Kupałę
5) za odpowiednik słowiańskiej Dziewanny można uważać grecką Artemidę w jej orgiastycznym i inicjacyjnym aspekcie

Powiedzmy trochę o kulcie Artemidy w starożytnej Grecji. Tańce (w tym tańce korowodowe wokół jej świątyń i ołtarzy) były ważnym elementem jej kultu. Samą boginię wyobrażano sobie jako tańczącą i bawiącą się z nimfami, które tworzyły jej orszak. W Efezie powtarzano mit, zgodnie z którym lokalne sanktuarium Artemidy założy dawno temu Amazonki – umieściły figurę Artemidy i wykonały wokół niej dwa tańce, jeden orężny, wojenny i drugi kołowy, przy dźwiękach fletni. W greckiej Lakonii Artemida była czczona jako bogini płodności. Jej tamtejszy kult cechowały wyuzdane tańce (męskie i żeńskie) w maskach. Również w innych miejscach wzmiankowane są hulaszcze, „nieprzyzwoite” i „falliczne” tańce ku czci Artemidy. Dziewczęta, które miały wkrótce wkroczyć w dorosłość, w całej Grecji zbierały się w gromady tańczące na świętach ku czci bogini. Była to dla chłopców jedna z najlepszych okazji, żeby je poznać.

muzykantka z obnażonymi piersiami, rzeźba z Bułgarii (źródło: Facebook / Drzewo Przodków)

Podobnie erotyczny musiał być charakter tańców wiosennych u dawnych Słowian – przypomnijmy słowa Długosza: „Odprawiano zaś je przez bezwstydne i lubieżne przyśpiewki i ruchy, przez klaskanie w dłonie i podnietliwe zginanie się oraz inne miłosne pienia, klaskanie i uczynki przy równoczesnym przywoływaniu wspomnianych bogów i bogiń z zachowaniem rytuału.” Podobnie jak wiosenne święta ku czci Artemidy u Greków, wiosenne „igrzyska” Słowian służyły zapoznaniu się obu płci i łączeniu się w pary. Jak to ujmowano w Rosji, dziewczęta szły na „igrzyska” poniewiestitsia, stać się pannami młodymi.

Innym greckim kultem, który odznaczał się wielką żywiołowością i erotyczną symboliką, był kult Dionizosa z jego orszakiem menad (bachantek) i satyrów. Wg Nilssona kult dionizyjski wyparł w pewnych regionach Grecji orgiastyczne tańce związane z kultem Artemidy. Istnieje pewien rodzaj obrzędów wiosennych u Słowian, który można, jak się wydaje, zestawić z obrzędowością dionizyjską u starożytnych Greków. Nazwijmy je tutaj „obrzędami typu sobótkowego”. Nie ograniczały się one wyłącznie do wigilii św. Jana. Ten rodzaj charakteryzuje kilka cech:

1) „ginocentryczność” — jak zauważył prof. Kolankiewicz, pewna część dawnych relacji o obrzędach podobnych do Sobótki pisze tylko o obecności dziewcząt i kobiet; one wyglądają na główne organizatorki tych obrzędów
2) ekstatyczny, okrężny taniec; uczestniczki mogą być opętywane przez żeńskie demony – rusalje; także cecha samych żeńskich demonów typu wiły, dziewonie
3) ofiara ze zwierzęcia – w czasie Sobótki dochodziło do zabijania niewielkich zwierząt — wrzucania ich do ognia, albo tylko wypuszczania jako swego rodzaju mediatora
4) wątki inicjacyjne – w trakcie finalnej części obrzędu przy ogniu kawalerowie chwytali panny, tańczyli z nimi, przeciągali przez ogień, dochodziło do aktu płciowego
5) obecność pochodni – np. obieganie pól z pochodniami w celu apotropaicznym

Wszystkie te elementy mają odpowiedniki w greckich obrzędach dionizyjskich, zbieżność moim zdaniem jest uderzająca. Oczywiście podobieństwo (znaczne!) formy tych obrzędów nie implikuje tego, że Słowianie czcili Dionizosa (dokładnego odpowiednika u nas brak) ani zupełnej tożsamości funkcji tych obrzędów (misteria dionizyjskie miały charakter bardziej subkulturowy).
Wątek zbliżony do orszaku Dionizosa pojawia się w pieśniach wsch.-sł., w których niejaki Żuryło idzie na czele licznej gromady dziewcząt. Moim zdaniem, nadużyciem jest jednak (pojawiające się niekiedy) utożsamienie Jaryły z Dionizosem. Jaryło-Jarowit-Jasza to przede wszystkim słowiański odpowiednik Marsa, bóg silnie związany z walką, z urodzajem, kojarzony z wilkami i junactwem. Ponadto należy podkreślić, że co najmniej równie ważna, a raczej bardziej centralna w tych „obrzędach typu sobótkowego” jest postać żeńska albo grono takich postaci: Rusałki/Rusalje, Wiły, Lala, Kupałoczka. One opętują dziewczęta, one rozdając wianki uprawniają do kolejnego etapu inicjacji. Jasza to ten, który uwalnia, odbija, odkupuje dla rodu dziewczęta, będące gdzieś daleko / ogarnięte wiosennym szałem.

malowidło na greckiej wazie — wyobrażenie Hekate lub Artemidy z łukiem, pochodniami i psem; źródło:en.wikipedia.org

Jest tu jeszcze jeden istotny wątek (i pewnie zaraz niektórym zapali się czerwona lampka – wicca atakuje, wicca napada!) . Mianowicie podane powyżej cechy „obrzędów typu sobótkowego” wykazują wiele zbieżności z mitem sabatu czarownic. Podobne są zarówno rzekome daty takich sabatów i ogólniej aktywizacji czarownic (np. dzień św. Jerzego, Zielone Świątki, św. Jana), jak i odbywające się tam występne czyny (tańce, obnażanie się, lot na miotłach[!]). Tak, jest nawet wzmianka z terenu Polski o jeździe na miotłach/ożogach w trakcie obrzędu sobótkowego. Ożogi i miotły niekiedy wykorzystywały też uczestniczki wsch.-sł. rusaliów. Nie chcę tu przesądzać jakie jest u nas (główne) źródło mitu sabatu. Może być tak, i raczej tak jest, że mit sabatu i „obrzędowość typu sobótkowego”, wywodząc się może z jakiegoś pradawnego wspólnego pierwowzoru, zeszły się u nas wtórnie. W każdym razie myślę, że ciekawą perspektywą jest widzenie wiedźm na sabacie jako zmitologizowanych uczestniczek „obrzędów typu sobótkowego”. Zauważmy, że takiej mitologizacji ulegały też greckie menady – uczestniczki obrzędów dionizyjskich, paradujące w towarzystwie satyrów. Mit stawał się rytuałem, rytuał stawał się mitem. Zdecydowanie wątek wiedźmi bardzo mocno pojawia się w związku z Nocą Kupały (por. nazwy: Iwan Wiediomskij, Iwan Wied´marskij, Wiediomska nocz, Wiedmin Iwan). Co najmniej mamy tu do czynienia z oddziaływaniem na siebie obu wątków. Ponadto jest w kulturze ludowej kompleks znaczeniowy: stara panna – ciotka – czarownica – (Dziewanna?). Można sobie wyobrazić, że część uczestniczek „obrzędów typu sobótkowego”, nie znalazłszy sobie mężów, przekształcała się w owe diewunje (dialektalnie – stare panny) – cioty (stare panne lub czarownice) – wiedźmy. Taki kolektyw rytualny, wartościowany ambiwalentnie (mniej pozytywnie od tych, które wyszły za mąż), ale będący jednym z trybików społeczeństwa. O istnieniu w społeczeństwie staroruskim kategorii wolnych kobiet można wnioskować z bylin, w których występują kobiety-wojowniczki zwane polanicami czy Marinka, miejska czarownica często zmieniająca partnerów.

Podsumowanie

Wymieniłem szereg źródeł odnośnie kultury słowiańskiej, które można wiązać z postacią bogini podobnej do greckiej Artemidy i rzymskiej Diany. Istnienie tej bogini w wierzeniach dawnych Słowian bywa kwestionowane, co uważam za nieprzekonujące w świetle przedstawionych danych. Moim zdaniem, szereg faktów pochodzących szczególnie z zachodniej części Słowiańszczyzny (Słowianie Zachodni i zachodnia część Południowych) najłatwiej objaśnić istnieniem w przeszłości kultu bogini zbliżonej do grecko-rzymskiej Diany/Artemidy. Prawdopodobne wydaje się, że odgrywała ona w rytuałach rolę zbliżoną do wsch.-sł. postaci obrzędowych: Lali i Rusałki. Można się zastanawiać, czy jest ona tożsama, czy odrębna od Marzanny. Zaproponowałem koncepcję, że Dziewanna jest mityczną zmienniczką Marzanny, podobną do czarownicy/dziewczyny z bajki „Królewna z jajka”. Dziewanna, jak rosyjska Kostroma, jest odpowiedzialna za okres wiosny i wzrost roślin, które jeszcze nie nadają się do jedzenia. Dziewanna byłaby podobna do pewnego wariantu greckiej Artemidy w jej płodnościowych i orgiastycznych, wiosennych kultach. Podobną wizję Dziewanny prezentowano już w książce „Królowie z gwiazd” (aut. G. Niedzielskiego). Dziewanna jest związana z przejściem do grona zamężnych kobiet i wiosennymi, młodzieżowymi obrzędami inicjacyjnymi, zapewne także z ciążą. Wskazałem na podobieństwo „obrzędów typu sobótkowego” do dawnych greckich obrzędów dionizyjskich. W wersji słowiańskiej w micie związanym z tymi obrzędami zapewne figurował bóg urodzaju w typie Marsa zwany zależnie od regionu: Jarowitem, Jaszą, Jaryłą, Jarunem, oraz bogini w typie „orgiastycznej Artemidy”. Do tej drugiej albo do jej orszaku odnoszę postacie mityczne i obrzędowe: Rusałkę, kumicę, Ljelje, Lalę, Kostromę, Boginki.

Dodatek

Napisałem baśń, związaną z okresem świąt takich jak: Jaryłki, Rusalne, Stado. Jest to połączenie kilku baśni zaczerpniętych z folkloru ludów słowiańskich. Tak sobie wyobrażam mit, w którym figurowała Dziewanna i na którym oparte były ww. obchody. Fabuła tego fragmentu urywa się w przełomowym okresie Sobótki (Kupały).

𝕭𝖆𝖘́𝖓́

Jasza z Marzanną ruszyli w drogę powrotną z dziedziny Nyi. Pognali też ze sobą tabun koni, a te konie to były dusze zmarłych, które Nyja przetrzymywał u siebie.

Po jakimś czasie dotarli do miejsca, gdzie Jasza ukrył ciała pobratymców, zabitych przez Żelaznego Wilka. Gdy ów wypadł z gęstwiny, Jasza zagwizdał, na co przybiegły zwierzęta, którym wcześniej Jasza darował życie, i wespół zabili Wilka. Później wydostali ciała druhów i skropili je żywą wodą, którą wzięli od Nyi. Zabliźniły się rany braci i powróciło w ich ciała życie – podnieśli się, rozglądając z niedowierzaniem. Wkrótce nabrali animuszu i nawet kilku czartów połapali i związali w pęta.

Nie wiedziało żadne z nich, że za nimi podążała Dziewanna, która zabrała wszystkie dziewczęta, córki Nyjowe, jako swoje kumy-drużki. Tam, gdzie zatrzymywały się po drodze, drużki tańczyły, i w miejscach tych bujniej rosła trawa i kwitły zioła.

Gromada Jaszy teraz oddalała się od siedziby Borowego Gospodarza – wyszli z lasów na łąki zielone, na smugi kwieciste, na ruczaje potoczyste. A kraj był bogaty w zwierza i ptactwo, w jadalne zioła i rybę.

Trudy drogi, pot i kurz.
Stańmy w gaju, luby, tu.
Przy ruczaju miło lec,
Nie potrzeba nam już biec.

I tam urządzili postój i rozłożyli obozowisko. Gdy uporali się z robotą, wtedy poczęli grać i pląsać. A gdy serca rozgrzały się napojem i pląsami, a w oczach zapłonął żar, każdy z młodzieńców rad był pięknej Marzannie, choć ta przeznaczona była Jaszy. Toteż poczęli swarzyć się i skakać sobie do oczu z pięściami.

Zważmy, że teraz młódź także próbuje swoich sił na pięści, gdy nastanie wiosna.

Wtem znienacka pojawiła się Dziewanna z zastępem leli-drużek. Powiedziała: „Chłopcy, nie bijcie się – podążałyśmy za wami, jest dla was dziewcząt dosyć.” Sama jednak zagięła już parol na Jaszę, którego miała za najdzielniejszego z młodzieńców i najurodziwszego. Gdy rano Marzanna poszła wykąpać się w potoku, zaklęła ją podstępnie w kaczkę mocnym zaklęciem, a sama przebrała się w jej szaty. Jedną i drugą łączyło niejakie podobieństwo, co ułatwiło podstęp.

Poszła młoda na sam brzeg
Weszła w toń po białą pierś
W sercu dziewy zazdrość tkwi
O junaka względach śni.
Gusła czyni: już mi ty
Marzaneczko, kaczką płyń.
Chętnie twój przywdzieję strój
Rad mi będzie chłopiec twój.

Gdy nadszedł wieczór, cała gromada ruszyła w huczny tan. Młodzieńcy przyprowadzili jeńców-czartów, którzy uderzyli w bębny i zawiedli dziką nutę na gęślach i piszczałkach. Drużki Dziewannowe zaniosły się pieniem, które rozległo się po gajach i łąkach. Z czasem muzyka przyśpieszała i przyśpieszał też krąg tancerek. Blask ognia przeświecał przez kędziory ich włosów i odbijał się w ich oczach. Gdy szał rozpalił ich serca, pozrzucały suknie, zostając jedynie w wieńcach na głowach. Blask ognia połyskiwał na ich krągłych piersiach, gdy klaskały w dłonie, i na pośladkach, gdy kołysały się w korowodzie. Blaskiem gorzały też oczy młodzieńców, którzy zasiedli na uboczu w mroku. W pewnym momencie młodzieńcy wypadli z cienia i każdy z nich pochwycił swoją wybrankę. Jasza złapał Dziewannę i wszyscy oddali się na resztę nocy miłosnym uniesieniom.

Tu patrzymy, ja i ty
Na wesołe młodzi gry.
Tutaj szparko krąży dzban
Dzień i noc śmiech, śpiew i tan.
Tutaj wiecznie wiosna trwa
Wstrzymał czas kochania szał.

I tak upływały im kolejne dni i noce: na śpiewach, tańcach, biesiadach i kochaniu. Z czasem jednak jakiś niepokój ogarnął gromadę – czy to młodzieńcy przypomnieli sobie o rodzinnej dziedzinie, czy to zazdrość zaczęła wkradać się w niektóre serca.
Tak czy siak, uradzili, że opuszczą ten kraj i udadzą się za Dunaj, do dziedziny boskiej, żeby prosić starszych o błogosławieństwo. Choć Dziewanna odradzała dalszą podróż, to nic nie wskórała, i wszyscy wyruszyli w drogę.

Zbudź się, jaskółeczko, zbudź:
Nie chcę dłużej bawić tu.
Milszy nad ten kwietny ług
Będzie mi ojcowski gród.

Bibliografia


L. Georgios et al., The presence of dance in female deities of the Greek antiquity. [w:] Mediterranean Journal of Social Sciences Vol. 8 No 2, 2017

M. Nilsson, Geschichte der griechischen Religion. C.H. Beck’sche Verlagsbuchhandlung, Monachium 1955

Leszek Kolankiewicz, Dziady: teatr święta zmarłych. Słowo/Obraz Terytoria, Gdańsk 1999

O. Kolberg, Podole

O. Kolberg, Ruś Czerwona cz. I

O. Kolberg, Materiały do etnografii Słowian Wschodnich (DWOK t. 58)

O. Kolberg, Lubelskie cz. II

T. A. Agapkina, Narodnaja miedicyna, zagowory i bytowaja magija Wołynskoj gubiernii (po matieriałam M. F. Kriwoszapkina iz archiwa RGO), s. 390-391

L. N. Winogradowa, Narodnaja diemonołogija i mifo-ritualnaja tradicija sławian. Indrik, 2000

vjerovanja, pučka [w:] Hrvatska enciklopedija
https://www.enciklopedija.hr/clanak/vjerovanja-pucka (dostęp 1.05.2024)

N. Nodilo, Religija Srbâ i Hrvatâ. Dio IX [w:] Rad jugoslavenske akademije znanosti i umjetnosti, 1890

A. Černy, Mythiske bytosće łužiskich Serbow [w:] Časopis Maćicy Serbskeje, t. XLIV, z. II, Budziszyn 1891

Gwiazda wieczorna [w:] J. Bartmiński, Słownik stereotypów… t. I, Kosmos

Ž. Španiček, Mlada nedjelja u pučkoj pobožnosti Slavonije. Uvod u etnologiju vremena. [w:] L. Petrović (red.), Etnolog Vitomir Belaj: zbornik radova povodom 70. rođendana Vitomira Belaja, s. 345-383. Odsjek za etnologiju i kulturnu antropologiju Filozofskog fakulteta Sveučilišta u Zagrebu, 2009

Sławianskije driewnosti, hasła: RUSAŁKA, STARAJA DIEWA, KUMLENIJE, WIED´MA, IWAN KUPAŁA, BIERIEMIENNOST´

W. A. Korszunkow, Kak w Wiatskom kraje Pietrow dień sprawlali.
https://herzenlib.ru/almanac/number/detail.php?NUMBER=number5&ELEMENT=gerzenka5_2_2 (dostęp 1.05.2024)

D. Kalinowska-Kłosiewicz, Obrzęd sobótkowy. Taniec w aspekcie symboliki ruchu obrotowego [w:] Polska Sztuka Ludowa – Konteksty 1985 t.39 z.1-2

T. Rokosz, Obrzęd sobótkowy. Tradycja i jej transformacje (studium etnokulturowe). Polskie Towarzystwo Ludoznawcze, Wrocław – Siedlce 2016

K. Kerényi, Dionizos. Archetyp życia niezniszczalnego. Wyd. Baran i Suszczyński, Kraków 2007

Andrzej Szyjewski, Religia Słowian. Wydawnictwo WAM, Kraków 2003

O. Harczyszyn, Kałendarno-obriadowyj folkłor Pokuttia: tiahlist´ ta zminnist´ tradyciji. [w:] Narodoznawczi zoszyty. 2017

M. Machnij, Zaczarowana etnoerotyka. Metamorfozy ukrajińskoho libido. Wyd. Łozowyj W. M., Czernihów 2012

Sabat [w:] V. Wróblewska, Słownik polskiej bajki ludowej
https://bajka.umk.pl/slownik/lista-hasel/haslo/?id=329 (dostęp 1.05.2024)

Dziewanna [w:] G. Niedzielski, Królowie z gwiazd. Mitologia plemion prapolskich. Wyd. Armoryka, Sandomierz 2011

Królówna z jajka [w:] A. Petrów, Lud ziemi dobrzyńskiéj, jego zwyczaje, mowa, obrzędy, pieśni, léki, zagadki, przysłowia itp. Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 1878, od s. 142

S. Ciszewski, Krakowiacy. Monografia etnograficzna, t. 1, Kraków 1894, od s. 58

S. Kyłymnyk, Ukrajińskyj rik u narodnich zwyczajach w istorycznomu oswitłenni. t. 4. Litnij cykl. Winnipeg 1957, s. 115-116.

R. Dźwigoł, Polskie ludowe słownictwo mitologiczne. Wyd. Naukowe AP, Kraków 2004

i inne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *